poniedziałek, 27 lutego 2012

Letni deszcz

Tytułem wstępu napiszę tylko krótko, że poniższy tekst jest miniaturą, a nie początkiem nowego opowiadania. Pomysł na tę historyjkę nawiedził mnie nagle, a większość tekstu kisiła się tu tak długo, że postanowiłam go wreszcie skończyć. Oto efekt :) I być może początek mojego powrotu do pisania :)





Rudowłosa dziewczyna stała przed drzwiami i nerwowo naciskała dzwonek. Była przemoczona do suchej nitki, a ulewny deszcz nadal spadał na nią gęstym strumieniem. Ponownie nacisnęła dzwonek, coraz bardziej zniecierpliwiona. Mokre włosy lepiły jej się do twarzy, ubranie nie przyjmowało już kolejnych kropli wody. Dziewczyna wyglądała jak siedem nieszczęść i nikt nie mógł zgadnąć, że jej policzki były mokre zanim jeszcze złapała ją ta upiorna ulewa.

- Ulka, dziewczyno, jak ty wyglądasz?!? - Drzwi się wreszcie otworzyły i oczom rudowłosej ukazała się drobna brunetka o ciemnych oczach. - No co tak stoisz? Wchodź szybko - zachęcała, wciągając dziewczynę za rękę do środka. - Rozbieraj się z tych mokrych ciuchów, a ja ci zaraz przyniosę jakieś ręczniki.

Brunetka zniknęła w głębi domu, a Ula zaczęła powoli zdejmować z siebie warstwy przemoczonego ubrania. W miejscu, w którym stała utworzyła się już spora kałuża.

- Majka - krzyknęła. - Przynieś tu też jakiegoś mopa i wiadro, bo ja ci zaraz zaleję całą podłogę.


 

Chwilę później już wchodziła do salonu.

- Na pewno nie chcesz się ubrać? - zapytała brunetka, spoglądając na przyjaciółkę, która siadając na kanapie, okrywała się pluszowym szlafrokiem w misie.
- Daj spokój. Ubiorę się jak mi wysuszysz moje rzeczy, przecież to długo nie potrwa.
- Jak wolisz... Ale okryj się przynajmniej to może uda ci się uniknąć przeziębienia. - Podała jej akrylowy koc i dodała: - Zrobię ci gorącej herbaty. A potem powiesz mi co się stało, bo że coś się stało to jestem pewna... Że też zachciało ci się spacerów przy takiej ulewie...
- Maja - rudowłosa zatrzymała przyjaciółkę w połowie drogi do kuchni.
- Yhm...?
- Masz może coś mocniejszego? - Zauważyła pytające spojrzenie przyjaciółki, więc sprecyzowała: - Wino? Czerwone, wytrawne?
- Mam.

Chwilę potem obie już siedziały na kanapie.
- Przecież ty nie znosisz wytrawnego wina - stwierdziła Majka wypełniając kieliszki szkarłatnym płynem.
- Dziś nie będę piła dla przyjemności - powiedziała, odbierając kieliszek z rąk przyjaciółki.
- Mów.

To krótkie słowo zachęty do zwierzeń sprawiło, że znów pękła. Łzy cisnęły jej się do oczu i nie była już w stanie powstrzymać szlochu.
- Krzysiek...
- Co z nim? - dopytywała brunetka.
- Zostawił mnie.
- Co?!? - Maja była szczerze zdumiona. - Ale jak to możliwe? Dlaczego?
- Jego zapytaj. Nic mi nie wyjaśnił. Powiedział tylko, że jest mu przykro, ale tak będzie lepiej. Jakie to oklepane! A przecież trzy miesiące temu mi się oświadczył, zaczęliśmy już rozmawiać o ślubie... Nie rozumem. Majka, co ja zrobiłam źle?
- Kochanie, chodź tu do mnie. - Maja przytuliła szlochającą przyjaciółkę. - Nic nie zrobiłaś źle. To on, jak się okazuje, jest totalnym kretynem.
- Jesteś jedyną osobą, która zna mnie lepiej niż on. - Ula szlochała, mocząc łzami ramię przyjaciółki. - Wie o mnie wszystko. Zna moje marzenia, pragnienia i lęki, a mimo to... - przerwała, oderwała się od Mai i patrząc jej w oczy, spokojnie i poważnie zadała pytanie: - Co jest we mnie takiego, że zawsze wszystko kończy się tak samo? Która część mnie jest uszkodzona, sprawiając, że faceci po prostu mnie nie chcą?
- Ula...
- Kochana, bądź ze mną całkowicie szczera. Chcę w końcu poznać tę cholerną prawdę.

I wtedy stało się coś, czego Ula nigdy by się nie spodziewała. Śliczna brunetka powoli zbliżyła się do niej i złożyła na jej ustach delikatny pocałunek.
- Jesteś idealna. Masz piękną duszę i piękne ciało. Nie ma w tobie żadnej skazy - szeptała, podczas gdy Ula  nadal nie wiedziała co właściwie właśnie się stało.
I zanim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować jej usta znów złączyły się z wargami przyjaciółki. Tym razem pocałunek był dłuższy i bardziej namiętny. Ulka była jak sparaliżowana. Nie wiedziała czy ma przerwać to, czymkolwiek to było i uciekać jak najdalej, czy...

Kiedy dłoń przyjaciółki sunęła po jej karku, a palce wplątały się we włosy, dziewczyna przestała myśleć. Przyciągnęła przyjaciółkę bliżej i oddała jej pieszczoty, delektując się jej słodkim smakiem i delikatnym dotykiem jej smukłych palców.

W mgnieniu oka pozbyła się szlafroka i zaraz potem pośpiesznie rozpinała guziki kraciastej koszuli Majki. Czuła wilgotne pocałunki na szyi i dekolcie oraz dłoń przesuwającą się po brzuchu w kierunku koronkowych majteczek. Po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Chciała tego. W tej chwili nie było niczego, czego pragnęłaby bardziej.



Obudziły ją promienie słońca delikatnie muskające jej powieki. Po wczorajszej ulewie nie było śladu. Spała na kanapie w domu swojej najlepszej przyjaciółki. Powoli usiadła i przeczesała palcami włosy. Westchnęła ciężko. Zupełnie nie wiedziała co teraz będzie.

Czuła na sobie jej wzrok. Majka stała w drzwiach, opierając się o framugę.
- I co? Masz już jakiś plan zemsty na Krzyśku? - usłyszała jej pytanie i pomyślała, że być może to jednak był sen, że nie stało się nic, co mogłoby popsuć ich przyjaźń.
- Nie - odparła przeciągle, powoli podnosząc wzrok.
Jedno spojrzenie na brunetkę wystarczyło, aby wiedziała, że to jednak była rzeczywistość. Maja uśmiechała się ciepło, czule, a w jej oczach pojawiły się nieznana Uli iskierki. Nie poruszyła jednak tego tematu.

Ulka przyjęła od przyjaciółki kubek aromatycznej kawy i próbowała skupić się na jej słowach. Wpatrując się w parujący płyn postanowiła potraktować wydarzenia ubiegłego dnia jako przygodę, o której powinna zapomnieć. Nie miała pojęcia czy kiedykolwiek poruszą z Mają ten temat, ale to nie było dla niej ważne, bo wiedziała już, że między nimi absolutnie nic się nie zmieniło.
- To kiedy idziemy na imprezę? - zapytała. - Muszę sobie znaleźć nowego faceta - dodała poważnie, po czym obie wybuchnęły śmiechem.






8 komentarzy:

  1. Nie wiem, jak Ty to robisz, że w kilku słowach potrafisz wywołać w czytelniku tak silne emocje. Czytałam od początku z ogromnym zaciekawieniem no i oczywiście jestem zachwycona.:)
    Genialnie ubierasz obrazy w słowa. W dwóch słowach: pełen podziw!

    I oczywiście strasznie się cieszę, że napisałaś ! :))

    Pozdrawiam, Domini.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Domini na blogspotowym pokładzie :)

    Miło mi się czyta takie słowa. Oj, bardzo miło :) I zawsze one wywołują chęć dalszego pisania, więc kto wie? ;)

    Cieszę się, że mój eksperymentalny wybryk Ci się spodobał.

    Pozdrawiam i zapraszam ponownie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że ponownie piszesz. Wena wraca....
    Wiesz znów mnie zaskoczyłaś.
    Nie tego się spodziewałam. Zresztą kiedy piszesz to i tak nie jest łatwo przewidzieć Twoje kolejne posunięcie ;)
    Czekam na obiecane rozdziały Piórka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moniś, jesteś kolejną zaskoczoną :)

    A nad "Piórkiem" postaram się popracować jutro wieczorem. Może jak się zawezmę to napiszę ;) Chyba, że mi coś wyskoczy, więc nie obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wróciłaś! Poza tym dawno się nie widziałyśmy :* Kocham i cieplutko pozdrawiam!! : ***

    OdpowiedzUsuń
  6. Ps. tu Natx. Bede Anonimowa niestety





    Natx

    OdpowiedzUsuń
  7. Natx! Rzeczywiście dawno się nie widziałyśmy. Wiesz gdzie mnie szukać i gdzie pukać żeby mnie zobaczyć, a ja na pewno z przyjemnością odpowiem, więc jeśli najdzie Cię ochota to po prostu pisz :)

    Trudno mówić o moim powrocie. To tylko jedna mini mini, ale może być ona zaczątkiem powrotu :)

    Jestem wzruszona, że mam kilka takich wiernych osób, które nawet po takim czasie wciąż zaglądają.

    PS. Nie musisz być anonimowa. Bardzo łatwo jest być nieanonimowym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mocna historia, choć zakończenie jakieś takie niepasujące :D Początek był drętwy a tu nagle taki szok. Ciekawie, ciekawie.

    OdpowiedzUsuń

Z przyjemnością przeczytam Twoją opinię :)