Nadszedł ten dzień. Dzień, w którym zacznę się tłumaczyć. Na dodatek nie wiem od czego zacząć i siedzę nad tą białą kartką wirtualnego papieru kolejny raz myśląc nad tym, co chcę Wam powiedzieć. Może powinno być krótko i zwięźle - w końcu to nie konfesjonał, żeby dokładnie roztrząsać swoje winy... Zacznę jednak od początku, bo jestem Wam winna wyjaśnienia.
Pisać zaczęłam przypadkiem, zupełnie nie spodziewając się po sobie takiego kroku. Przed "Pawim Piórem", które niektórzy z Was znają, był jeden tekst, którego nikt nigdy nie widział (i nie zobaczy ;)). To była forma terapii, która okazała się pomocna (choć do tej pory nie wiem jak to się stało, że po prostu otworzyłam Worda i zaczęłam pisać). Ale ktoś mądry mi powiedział, że tworzenie alternatywnej (w dużej mierze idealnej) wersji rzeczywistości jest jak miecz obusieczny, bo kiedyś trzeba z tej Utopii do codzienności powrócić. I to też była prawda. Ale rozgadałam się nie na temat...
Nagle, zupełnie niespodziewanie, okazało się, że pisanie sprawia mi ogromną radość. Stało się tak za sprawą niewielkiej, ale cudownej społeczności, która zebrała się wokół mojego pierwszego bloga. Przebywanie wśród tych wspaniałych osób dodawało mi skrzydeł. Kiedy skończyła się tamta historia nie chciałam się z Nimi rozstawać. Dlatego właśnie powstał TEN blog. I wtedy pojawiły się schody...
Miało być (na miarę możliwości) profesjonalnie, miał być rozwój. A był falstart.
Chciałabym żebyście mnie dobrze zrozumieli. To nie jest tak, że mi coś nie wyszło i ja teraz obrażam się na cały świat. Nie chciałabym żeby to tak wyglądało. Pisanie miało sprawiać radość mi i wszystkim tym, którzy zaszczycą mnie zostając moimi Czytelnikami. To nie może powstawać na siłę, z musu. Chciałabym Wam zaoferować coś, co będzie miało jakąś wartość, będzie prezentowało jakiś poziom. Nie napiszę epopei narodowej, ale przynajmniej mogę przestać poruszać się po równi pochyłej...w dół. Bo tak to właśnie widzę. Obniżam loty, a absolutnie nie chcę serwować Wam "niedoprawionego obiadu" na odczepnego.
Nie wiem co będzie dalej. W tej chwili nie mam czasu, ale któż go ma...? Nie czuję też wewnętrznej siły, która ciągnęłaby mnie do klawiatury żeby pisać. Może to się skończyło? Może zgodnie z tym co u siebie obserwuję, "znudziła mi się ta zabawka" i pobawię się teraz przez chwilę inną, aby następnie ją też rzucić w kąt. Ale wiem, że stare zabawki, odgrzebane po jakimś czasie znów stają się atrakcyjne. Może to po prostu przerwa, bo nie jest to czas na pisanie?
Jaki jest więc plan? Niewyraźny, ale na pewno nie zakłada ostatecznego, definitywnego skończenia z pisaniem w ogóle. Może od czasu do czasu napiszę jakąś miniaturę. Łatwiej jest trzymać w ryzach coś małego niż całego tasiemca ;) "Kolory jesieni" zapoczątkowały nową serię - niech będzie ona dobrym początkiem! :) Nie skażę też na śmierć Anabelli. Niech ona sobie leży uśpiona, a jeśli kiedyś będzie miał nadejść ten moment to ja ją obudzę. Ale wtedy zacznę jeszcze raz, trzymając w ręku własnoręcznie spisaną instrukcję obsługi. I zrobię to tak jak od początku to miało wyglądać, czyli najlepiej jak potrafię.
Na razie "schowałam" to co opublikowałam do tej pory. Te posty nadal istnieją, jednak przywróciłam je do wersji roboczych, pozostawiając możliwość wglądu tylko sobie. Skreślam je, ale nie wyrzucam - będą mi przypominały o tym co było i od czego muszę się odbić. A Wasze komentarze pod nimi zostawione będą najlepszym bodźcem skłaniającym do dalszej pracy.
Teraz jednak nie mogę ciągnąć tego dłużej, bo za jakiś czas okaże się, że zmęczyło mnie to na tyle, że absolutnie nie chcę już nic nigdy napisać. A szkoda by mi było. Nie dlatego, że świat by ucierpiał z powodu mojej rezygnacji, na pewno nie. :) Ale ja bym ucierpiała bez wątpienia, tracąc serce do pisania i możliwość tworzenia czegoś, co być może przyniesie komuś odrobinę radości, czy urozmaici chwilę wytchnienia. Ucierpiałabym, tracąc możliwość kontaktu z Wami, bo od zawsze to Wy byliście tu najważniejsi.
Zostawiam sobie otwartą furtkę. Szeroko otwartą. A za nią znajduje się piękny ogród, do którego będę mogła wejść, kiedy poczuję się gotowa. Być może jeśli nie będę czuła przymusu siedzenia w nim (rozpoczęty tekst budzi u mnie poczucie przymusu dokończenia go) to będę chętniej do niego zaglądała.
Motto tego bloga od początku głosiło:
"Szczęście jest jak motyl: kiedy usiłujesz je złapać, zawsze wymyka ci się z rąk. Ale jeśli cichutko usiądziesz, to może samo do ciebie przyleci."
Nathaniel Hawthorne
Niech te słowa, w odniesieniu do weny, dadzą nadzieję, że to nie jest koniec. Mi taka nadzieja jest potrzebna, aby móc ze spokojem poukładać sobie wszystkie swoje manele. Zanim to się stanie będę pewnie tu czasem pisać o różnych rzeczach, za jakiś czas na pewno pochwalę się tym, co teraz zajmuje większość mojego czasu i co ukrywam przed całym światem.
I ostatecznie nie wiem, czy dało mi się to powiedzieć... Tekst, który tu powstawał przez jakiś czas na pewno nie jest czymś co chciałabym pokazać światu. Z każdym napisanym rozdziałem oddalałam się od niego, stawał się coraz mniej "mój" i czułam się z tym źle. Nie chciałabym nikogo zawieść, ale nie chcę też zmuszać się do czegoś, a poprzez to doprowadzić do sytuacji, że znienawidzę pisanie. Daję sobie szansę na nowy początek i wystartowanie na poziomie bardziej zadowalającym niż ten prezentowany do tej pory. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie...
Rozżalona, ale z nadzieją spoglądająca w przyszłość
PS. Moja Mama zawsze mówi, że jak się okna umyje to słońce zaraz jaśniej świeci. Wierzę, że zrobienie porządku na tym blogu też będzie miało tylko pozytywne skutki :)
No masz rację. Nie podobają mi się te zmiany ale rozumiem i myślę, że mogą wyjść na dobre :). Szczerze mówiąc, już od jakiegoś czasu dawałaś do zrozumienia, że to opowiadanie wymyka Ci się z rąk i to nie w tym sensie, że bohaterowie żyją swoim życiem ale w tym, że idzie nie po twojej myśli co moim zdaniem nie sprawiało, że było gorsze. Trochę za surowo się oceniłaś. Może i nie było takie jak chciałaś ale na pewno nie było na niskim poziomie! Lubię je :). Ma to coś :P. Od piórka różni się bardzo ale jest równie dobre :). Dlatego żałuję, że usunęłaś je ze strony, chętnie bym do niego wróciła. Co do strachu przed rozstaniem z nami (nie wiem jak inni ale pewnie podobnie jak ja). Piórko zaczęłam czytać przypadkiem, sama z resztą wiesz. Zostałam tam na dłużej bo spodobał mi się tekst. Tak było przez pierwszych kilka rozdziałów. Potem spodobała mi się atmosfera na forum, to jak Ty odnosisz się do nas :). Trochę jak taka wirtualna rodzina :). Tutaj przyszłam nie dla tekstu ale dla CIEBIE! Możesz w to wątpić ale nie jestem tu dla samego tekstu. Owszem, jest dla mnie ważny ale to nie wszystko :). Sama widzisz, postów nie dodajesz tak często jak kiedyś a my nadal tu jesteśmy, to chyba o czymś świadczy :).
OdpowiedzUsuńAle się rozpisałam :p. No nic czekam na wszystko co chcesz nam dać :).
Pozdrawiam cieplutko :*** !
Och, Rise! Nie masz pojęcia jak ja się cieszę, że jesteś, że wracasz, trwasz i zostawiasz dla mnie słowa, które sprawiają, że serce mi się topi od tego ciepła z nich płynącego :)
UsuńDecyzja którą podjęłam nie została podjęta pochopnie, pod wpływem impulsu. Tak jak piszesz, wcześniej już sygnalizowałam, że tego nie czuję. Myślałam, myślałam i wymyśliłam. I wiem, że to jest dobra decyzja, mocno w to wierzę.
Obiecuję Ci, że nie zgubię 'tego czegoś" co było w Anabelle. Postaram się tylko "to coś" wyeksponować a nie tłamsić w nie do końca zrozumiałych dziwnościach.
I na zakończenie: pięknie to ujęłaś - "wirtualna rodzina". To jest właśnie tak jak ja widzę znajomość z Wami. Przecież właściwie nic o sobie nie wiemy, a ja zawsze się cieszę niezmiernie jak widzę te kilka literek składających się na konkretny Nick, który dla mnie znaczy tyle ile wszystkie słowa nim podpisane. Porzucić pisanie to jak wyrzec się tej rodziny...
Dziękuję, że jesteś i zawsze wspierasz :*
Izzy, ja zawsze jestem i zawsze będę :). O to się nie martw :).
UsuńCóż mam powiedzieć? Dziękuję :*
UsuńOch, Izzy, wiesz, że nie zamierzam negować Twoich decyzji. Wiesz, że jestem na tym blogu nie dla Anabelle, a dla Ciebie, więc każde kredki mi się spodobają. :) Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńA jak zliftingujesz Anabelle, to chętnie się z nią zapoznam na nowo. :)
A teraz baw się tym, co sprawia Ci największą radość! :)
Mam nadzieję, że tym razem da się zrobić tak żeby było dobrze. I że ten lifting nie będzie miał skutków ubocznych w postaci zbytniego naciągnięcia w niektórych miejscach ;)
UsuńPilnuj mnie Kochana żebym się znów nie rozpędziła za bardzo i nie wystartowała przed czasem ;)
Jeśli się dasz pilnować, to mogę być Twoim cerberem. Wiesz, że potrafię gryźć. :)
UsuńO Matulu, to teraz powinnam żałować, że się w ogóle odezwałam i bać się konsekwencji? ;)
UsuńJak kąsniesz to mnie to zawsze skłania do przemyślenia sytuacji i choć nie zawsze zmieniam zdanie to jednak mnie to stopuje na chwilę, co w tym kontekście wydaje się być pomocne :) Pozwalam gryźć :)
Btw, ładny wystrój nowego okienka. Troszkę słitaśny, ale nadal w przyjemną stronę. ;)
OdpowiedzUsuńTylko troszeńkę ;) Ale jest motyl! Tego motyla się trzymam, ten motyl jest dla mnie symbolem i tych jego skrzydeł zamierzam szukać :)
UsuńKochana ja też tu byłam ze względu na Ciebie a nie na Anabell. Bardzo polubiłam Piórko i atmosferę, którą tam stworzyłaś i dlatego przywędrowałam za Tobą tutaj. Anabell naprawdę nie była gorsza od Piórka, jak już napisała Ci Rise była po prostu inna a Ty za surowo się oceniasz. My również troszkę zamieszałyśmy, pozwoliłaś nam mieszać się w życie bohaterów przez co popsułyśmy Ci parę wątków.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak nabierzesz do tego dystansu no i oczywiście znajdziesz czas to jeszcze kiedyś wrócisz do pisana - ale nic na siłę. To ma sprawiać Ci przyjemność a nie ma być przymusem. :)
Pozdrawiam :)
No i właśnie dlatego, że jesteście tu dla mnie nie mogę dać Wam byle czego! :) Ten tekst nie zmierzał we właściwym kierunku i z rozdziału na rozdział byłoby tylko gorzej. A dla Was musi być najlepiej! :)I wtedy to już będzie tylko przyjemność :)
UsuńIzzy nie dajesz nam byle czego!!! Według mnie Anabell nie była byle czym :(. Poza tym są jeszcze Cztery pory roku i Klejnoty, które dla mnie są porostu idealne i nie waż się twierdzić inaczej ;)
UsuńTo jest tak: nie jestem pedantką, ale jak już coś robię to muszę zrobić najlepiej. Jeśli mam poczucie, że nie jest najlepiej to znaczy, że jest źle. ;)
UsuńO Czterech Porach Roku będę teraz myśleć bardziej intensywnie (no może od poniedziałku ;)) i zabiorę się za Zimę ;) A potem się zobaczy :)
Skoro tak uważasz - masz do tego pełne prawo, w końcu to Ty wiesz jak miało to wszystko wyglądać ;).
UsuńJa i tak uważam, że nie było tak źle jak Ty myślisz :p
Czekam na Zimę :)
Dziękuję, tak po prostu :)
UsuńA ja umyłam wczoraj okna i wieczorem deszcz padał ;p
OdpowiedzUsuńNiestety i tak bywa ;)
UsuńKochana nic na siłę. Czasami warto odetchnąć od czegoś, nabrać dystansu, wyznaczyć nową ścieżkę, poszukać kolejnych skrzydeł. Tak jak piszesz, być może kiedyś zapragniesz powrócić do tego, z nową siłą, cudnymi pomysłami, a być może stworzysz zupełnie inny, fenomenalny projekt. Najważniejsze byś to co robiła pochłaniało Cię całą, dawało uczucie zadowolenia i spełnienie, nigdy nie warto podążać półśrodkami ale Ty o tym doskonale wiesz:*
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa, Kochana. To właśnie to o co mi chodzi - zrobić coś na 100%! 100% swoich możliwości, 100% satysfakcji i 100% dobrej zabawy :) To wróci, bo za wielką radość dawało mi rok temu żebym potrafiła na zawsze zapomnieć :) Przynajmniej taką mam nadzieję :)
UsuńDzięki za udział w moim candy :)
OdpowiedzUsuńMilusio :)
Pozdrawiam cieplutko i zaznaczam tutaj swój malutki ślad , na znak, że Cię odwiedziłam:)
Ania
Zapraszam do mnie na nominacje :)
OdpowiedzUsuńZaluje ze nie mialam wczesniej okazji byc czytelniczka twojego bloga, milo mi ze zajrzalas do mnie na candy :) pozdrawiam, eda
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zechcesz zostać Czytelniczką w przyszłości :) Serdecznie zapraszam :)
UsuńWitaj, moim zdaniem bardzo dobrze robisz, tzn. nie wiem, nie znam tamtych tekstów i mogły być dobre lub trochę gorsze, ale nie ważne, ważne by sprawiały Tobie przyjemność i abyś się czuła spełniona. Nic na siłę, a wtedy siły same wrócą.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Właśnie taką mam nadzieję, że jak pozwolę sobie odpocząć, to uda mi się za tym pisaniem zatęsknić i wtedy wrócę w pełni sił ;)
UsuńMiło mi, że do mnie zajrzałaś :)
Hej, dzięki za komentarz, odpisałam Ci u mnie na blogu, ale jeszcze tu odpowiem, że zestaw ten kosztował 65zł
OdpowiedzUsuń