czwartek, 23 sierpnia 2012

Polecam #4 Romans z przystojnym yeti

Cykl Polecam na moim blogu powstał pod wpływem impulsu i myślę, że całkiem nieźle spełnił swój cel ;) U Julii może nie jest nasz wiele, ale za to jest bardzo zabawnie :) A o to przecież chodziło :) Po spełnieniu głównego zadania, cykl ten został przeze mnie zapomniany. Aż do wczoraj...

Ja generalnie nie piszę recenzji. Tak samo jak ich nie czytam (wyjątkiem są jedynie te zawarte TU oraz recenzje pozycji, które już znam). Dotyczy to zarówno książek jak i filmów. Wolę po prostu sama przekonać się, czy coś do mnie trafi i nie chcę na wstępie poznawać zbyt wielu szczegółów i wsadzać sobie do głowy wskazówek interpretacyjnych. Nie, ja sama! :) Taka Zosia Samosia :)

Tym razem postanowiłam zrobić wyjątek i nie wykluczone, ze popełnię więcej takich wyjątków. To nie będzie recenzja, to będzie polecenie książki, przy której śmiałam się, niemalże do łez. :)

Po romans sięgnęłam dla oczyszczenia głowy. Ostatnio czytałam dużo (jak na moje wcześniejsze osiągnięcia czytelnicze). Kryminały, thrillery psychologiczne. Może nie najcięższy kaliber, ale na końcu maratonu pojawiła się pozycja, przez którą przebrnęłam z wielkim wysiłkiem i odkładając ją na półkę marzyłam o czymś lekkim i przyjemnym. Trafiłam w dziesiątkę.

"OK.!": Będziecie chichotały od samego początku... Przezabawna.
"Express": Bardzo zabawna... pikantna, ale przyjemna.

"U Magazine": Śmieszna, z wartką akacją i dodająca otuchy.

"Marie Clair": Opowieść, która poprawia nastrój... prawdziwe wytchnienie.


Między innymi takie recenzje można przeczytać na okładce. Czasem zbyt wiele pochlebstw może doprowadzić do rozczarowania. Nie w tym wypadku!

Z tobą lub bez ciebie to książka idealna jeśli szukacie odprężenia. Nie potrafię znaleźć dla niej lepszego określenia niż cudowna. Ale o czym w ogóle mowa?

źródło

Na okładce przeczytamy:
Kiedy Jake mówi, że coś się popsuło, Lyssa domyśla się, że nie chodzi mu o tosty, nie wie jednak o jego romansie z inną kobietą. Lyssa zdaje sobie sprawę, że jej pierwsza reakcja - szlochanie w poduszkę i czekanie, aż Jake wróci z podkulonym ogonem - nie ma sensu. Szukając możliwości ucieczki, wybiera się na trekking do Nepalu. Siostra kpi, że Lyssa pozna tam włochatego pasterza , nikt się natomiast nie spodziewa, że u stóp Himalajów Lyssa się zakocha... Gdy nadchodzi czas powrotu do domu ,do prawdziwego życia i skruszonego Jake`a, Lyssa musi podjąć najtrudniejszą w życiu decyzję. Zabawna i mądra opowieść o każdej z nas.
Tak, nic nowego. Kobieta zostaje porzucona dla innej i nagle zupełnie niespodziewanie układa sobie życie na nowo, lepiej. Może nie tak od razu...

Na początku oczywiście jest lament, ale szybko zastępuje go niespodziewana decyzja o wyjeździe. Lyssa postanawia udowodnić (sobie czy Jake'owi?), że podobnie jak kochanka jej byłego chłopaka, potrafi być silna i samodzielna, że przetrwa w trudnych warunkach (choć nabiera poważnych wątpliwości, kiedy musi zostawić w domu suszarkę do włosów). Wyjeżdża i... wszystko się zmienia!

Czytając tę książkę marzyłam o podróży w Himalaje! Autorka w taki sposób opisała nepalskie krajobrazy i ludzi żyjących w tych niełatwych warunkach, że odnosi się wrażenie, iż to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Po co nam pięciogwiazdkowe hotele w egzotycznych kurortach, jeśli możemy zasmakować trudów życia, śpiąc w ciasnym namiocie? Tym bardziej jeśli w tym namiocie robi się jeszcze ciaśniej, bynajmniej nie za sprawą pasterza z owłosionymi pośladkami, jak sugerowała siostra ;) Miałam ochotę krzyczeć: "Więcej Deana!" :)

Moim zdaniem, na uwagę zasługuje postać Jake'a. Muszę stwierdzić, że właściwie nie wiem co do niego czuję. Na zmianę życzyłam mu jak najgorzej i było mi go żal. Może mam za miękkie serce? ;) Ostateczne zakończenie jednak bardzo mnie satysfakcjonuje.

Mimo lekkości i humoru (chichotałam, zgodnie z zapowiedzią na okładce, nie pamiętam już kiedy tak się śmiałam do książki ;)) autorka porusza kilka problemów współczesnego świata, pokazując jak często nasze życie jest płytkie, jak łatwo tracimy umiejętność rozmowy z drugim człowiekiem i przestajemy się w prosty sposób cieszyć z jego obecności.

Szczerze polecam Wam tę książkę. Myślę, że (nie nastawiając się oczywiście na literaturę z najwyższej półki) będziecie usatysfakcjonowane. Ja zapewne kiedyś do niej wrócę :)

23 komentarze:

  1. Musi być fajna :)

    Okładka mi się podoba ;p :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam ją z dwóch powodów:
      1. była promocja i mogłam kupić książki po 9,90
      2. okładka mi się spodobała ;)

      Usuń
    2. Jak gdzieś ją kiedyś zobaczę to też kupię ;)

      Usuń
  2. A jednak zdradzasz szczegóły, zdradzasz, zupełnie tak jak inni w recenzjach. ;) Ja też tylko polecam, nie piszę recenzji, bo to jest pracochłonne i trzeba się rwać na względny obiektywizm. Wolę być subiektywna, pisząc o książkach, dlatego moje "recenzje" nazywam opiniami. :)
    A tego Deana to może kiedyś zapodam. :) Może na wspólnym wyjeździe mi pożyczysz, a ja coś Tobie. ;) Kupić, to raczej nie kupię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlatego napisałam, że zrobię wyjątek ;)
      Chętnie pożyczę :)

      Usuń
    2. Ale napisałaś, że ja piszę recenzje. Musiałam to sprostować! :P

      Usuń
    3. Oj, skrót myślowy ;)

      Usuń
  3. A ja zawsze myślałam, że recenzja jest subiektywna... Nie wiem jak można recenzować coś obiektywnie. No jak? Przecież jakby się nie chciało to i tak książka/film zawiera obiektywizm, do którego my odnosimy się subiektywnie. Opis książki + polecenie/odradzenie to już elementy recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja czy opinia - nie ważne :) Ja po prostu bardzo subiektywnie uważam, że ta książka jest świetna :)

      Usuń
    2. A właśnie! o książce zapomniałam!
      Na dziś by mi się przydała. Potrzebuję na już czegoś lekkiego, bo mnie nosi, złoszczę się o wszystko, a do pełni daleko...

      Usuń
    3. Ja bym posądziła firmę energetyczną o zniszczenie dnia, spowodowane porannymi wahaniami napęcia :)

      Usuń
    4. Izzy, masz rację! Ja się chyba do nich przejdę, jak wpadnę z moim napięciem, to ho ho! Transformatory padną :)

      Usuń
    5. To może lepiej nie, bo jeszcze jutro będzie tak samo - jakiś diabelski krąg się uruchomi i dopiero będzie nieszczęście ;)

      Usuń
    6. No tak, ale recenzja powinna być choć trochę obiektywna, a opinia już nie musi. :) Tak przynajmniej ja rozróżniam te dwa słowa. :)

      Usuń
    7. Tak, tylko tak jak mówi Reszka plecanie czy odradzanie niewiele ma wspólnego z obiektywizmem. :) Ale na nasze potrzeby wiemy jaka jest różnica :)

      Usuń
    8. A ja cały czas o sobie i swoich "recenzjach", o kt. wspomniałaś. To po pierwsze. W Twoim polecaniu odniosłam się tylko do zdradzania szczegółów/treści, poza tymi z okładki, że nie lubisz tego, a jednak "zdradzasz" <- i nie mam tego za złe, byłabym hipokrytką, dlatego puściłam ";)". No. Kurde - musisz mieć kropkę nad "i", nie? ;)

      Usuń
    9. ALe ja już przestaję rozumieć o czym jest ta dyskusja. Zaraz przeredaguję cały akapit i nic nie spomnę o Twoich OPINIACH zamieszczanych na blogu. Będzie lepiej? ;)

      Usuń
    10. Rób jak chcesz. Pod komentarzem Reszki odnosiłam się do mojego rozumienia pojęcia, a nie do treści posta - czyli do tego, czy jest on poleceniem, opinią czy recenzją, bo to oczywiste, że jest poleceniem, jak sama napisałaś w tytule. To jest moja kropka. ;)

      Usuń
    11. To się ciesz tą kropką ;)
      A ja i tak wiem, że mówimy o tym samym, tylko nie możemy się dogadać ;)

      Usuń
  4. Julia ale przecież na swoim blogu z opiniami używasz również słowa recenzja, zamiennie, więc nie bardzo rozumiem o co halo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używam zamiennie, bo nie lubię się powtarzać, no ale podkreślam, że to nie są prawdziwe recenzje. ;) I nie ma żadnego "halo". Oki, zamykam się, bo może to wygląda na "halo". :D Taki niewinny komentarz...
      Yeti się obrazi, że nie ma dyskusji o nim! :)

      Usuń
  5. Przydałaby się druga część. Dalsze losy Lyssy i Deana, itp :D
    Książka fantastyczna, przeczytalam ją niemal na jednym wdechu ;)
    Polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ja jestem w 100% na tak.
      Od dawna nie zarywałam nocy dla książki, ale tym razem nie mogłam się oderwać. Musiałam skończyć jak najszybciej, a jednocześnie nie chciałam kończyć w ogóle.

      Miło widzieć kogoś nowego, anonimowego, ale najwyraźniej nowego ;) Witam :)

      Usuń

Z przyjemnością przeczytam Twoją opinię :)