piątek, 22 czerwca 2012

Polecam #1 Moja pierwsza miłość

Postanowiłam polecić Wam coś bardzo fajnego, coś co Wam się na pewno spodoba. Tylko... nie mogę tego polecić jeszcze dziś, muszę poczekać kilka dni. Ale w związku z tym zawitał do mnie pomysł na serię "Polecam", która mogłaby wypełniać luki czasowe powstające pomiędzy kolejnymi rozdziałami opowiadania. A jak widać te luki mogą się wydłużać...

Skoro nie mogę już dziś polecić tego co chciałabym, polecę coś, co już większość z Was zna. Ale dzięki zmianie blogowego domku zaglądają też do mnie nowe osoby (co mnie raduje ogromnie), które mogą jeszcze tego nie znać i nie wiedzieć co tracą :) Wiecie już o czym mowa, prawda?



Dokładnie pamiętam swój pierwszy raz... Krótka notka na jakimś nieznanym forum i link do bloga. Miłość od pierwszego zdania! Czytałam w pracy, czytałam w domu, niemal spóźniałam się na zajęcia, bo... czytałam. Aż przeczytałam wszystko i prawie umarłam z przerażenia, że teraz będę musiała długo czekać na ciąg dalszy. Ale nie!

To był początek mojej pierwszej blogowej miłości, która szybko stała się miłością bardzo personalną, bo anonimowa autorka bloga, kryjąca się pod pseudonimem variety stała się najbliższą memu sercu przyjaciółką.

Jacob i Bella - Wyrównana walka o miłość to powieść (ten ogrom tekstu na pewno nie mieści się już w kategorii opowiadanie), która powstała na bazie innego, bardzo popularnego tekstu. Odwołanie do Zmierzchu może u niektórych wywoływać niesmak. Zaręczam jednak (i potwierdzą to wszystkie osoby, które ten tekst czytały), że nawet jeśli tak jest, to warto się przełamać, aby przekonać się jak szybko Autorka odcina się od oryginału, zaczynając tworzyć swoje własne La Push.

Wokół Rezerwatu La Push wszystko się kręci. Głównymi bohaterami opowiadania są członkowie Watahy - zmiennokształtni obdarzeni gorącymi sercami i równie gorącymi ciałami. Wątki miłosne przeplatają się ze scenami walki z naturalnymi wrogami w postaci wampirów. Ale to dopiero początek...

Variety przez blisko dwa lata istnienia bloga rozwinęła skrzydła. Pojawiają się zupełnie nowe wątki, nowi bohaterowie, obdarzenie nowymi, nadnaturalnymi zdolnościami, który kradną serca Czytelników.

Trudno jest mówić o zaletach tego tekstu nie zdradzając jego treści. Jedno jest jednak pewne: variety jest mistrzynią barwnych opisów, będąc jednocześnie mistrzynią dialogów. Ładunek emocjonalny i humor kryjące się w Jej tekście przykrywają z powodzeniem drobne niedoskonałości, wynikające głównie z pisania w kosmicznym tempie.

W tym tekście nie można się nie zakochać! On wciąga, sprawiając, że chce się ciągle przebywać w magicznym świecie La Push. Jest wytchnieniem w dni pełne pracy, pocieszeniem kiedy jest smutno i ukoronowaniem radosnego dnia. Dzień bez La Push to dzień stracony! Nie dziwi więc, że wszystkie jak jeden mąż odświeżałyśmy stronę milion razy dziennie sprawdzając czy Nasza Ulubiona Autorka dodała już dzienną dawkę przyjemności. A czasem było kilka fragmentów w ciągu dnia! To dopiero była radość! I pole do popisu dla najwspanialszych dyskusji na blogowym forum.

Niestety, variety zachorowała na chorobę cywilizacyjną, jaką jest brak czasu. Od kilku miesięcy nowe notki się nie pojawiają, a rozpoczęte wątki pozostają otwarte. Większość z Nas jednak wiernie trwa, starając się uzbroić w cierpliwość w oczekiwaniu na wielki powrót :) I nadal odświeżamy stronę i czytamy od początku. I jeszcze raz, i kolejny. Bo do pierwszej miłości zawsze pozostaje sentyment :)

Serdecznie zachęcam wszystkich, którzy jeszcze nie znają bloga variety do zajrzenia w to niezwykłe miejsce. A może przy okazji uda nam się reaktywować działalność variety choć na niweielką skalę? ;)

18 komentarzy:

  1. :) Variety <3 Ja też polecam, choć porzuciłam. Porzuciłam nie, bo przestało być dobre (wręcz przecienie - varie pisała z cząstki na cząstkę coraz lepiej), ale bo tekst coraz bardziej oddalał się od podstawowego świata... Ale chyba powinnam wrócić, skoro ten świat już mnie nie interesuje. Mam duży sentyment do tego LP i dzięki temu tekstowi Was poznałam, więc... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąg dalszy historii mojej pierwszej miłości będzie w poście "Polecam" za kilka dni, więc... ;)
      Wróć, bo ten najnowszy wątek, w którym już nie uczestniczyłaś bije wszystkie inne na głowę :) A poza tym Twój ulubieniec czeka :)

      Usuń
  2. Uwielbiam... co ja mówię ja KOCHAM La Push w wersji Variety :))

    wchodzę parę razy dziennie z nadzieją... wierzę że kiedyś jeszcze coś napisze :)

    Mieszkam w okolicy, która jest moim własnym La Push...lasy, wszędzie są lasy :) I to właśnie Variety "otworzyła mi oczy" bo wychodząc rano na taras czuję zapach tego lasu oraz doceniam jego piękno :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też mam swoje prywatne La Push :) Zapachy i dźwięki lasu to coś, czego nie zamieniłabym na żadne wygody miasta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja cale życie w mieście i nie docenialam tego swojego "la Push" po przeprowadzce, teraz widzę plusy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najważniejsze żeby dostrzegać plusy :)

      Usuń
    2. Nawet slonko wieczorem wyszlo A TO DUZY PLUS dla mojego samopoczucia hehe :-)

      Usuń
  5. Dzień dobry Izzy

    Wspominałaś że masz wolny weekend i ze pogoda wtedy będzie beznadziejna, a tu psikus :)) słoneczko od rana :)
    Miłego weekendu życzę :) Ja w miarę możliwości będę zaglądać :) bo ciekawa jestem co tam nam chcesz polecić :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry :)

      Weekend okazał się wcale nie taki wolny i teraz nawet to słońce niewiele optymizmu dodaje...

      Zanim polecę to o co mi głównie chodzi będzie jeszcze jedna notka z cyklu ;)

      Usuń
    2. W takim razie czekam :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Variety to zdecydowanie mistrzyni :D. I zgadzam się z Izzy, kto nie czytał niech zacznie bo to wielka strata!
    PS. Izzy? Trochę bardziej osobiste pytanie ale zawsze mnie to zastanawiało, Ty znasz Var osobiście? Bo próbowałam się kiedyś w tym połapać ale nadal nie wiem :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznałyśmy się na blogu, ale tak, teraz znamy się osobiście. Co prawda widziałyśmy się tylko dwa razy (blisko 500 km odległości robi swoje), ale za to majówki w Krakowie nigdy nie zapomnę :)

      Usuń
  7. Dzień dobry Izzy ;)

    Już tydzień minął od ostatniej części Twojego opowiadania... może byś nas uszczęśliwiła kolejną jego odsłoną? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja wiem, że się nie popisuję, ale już na wstępie ostrzegałam, że nie będę systematyczna. Po prostu nie mogę :/ Teraz niestety jednyną myślą jaka zaprząta mi umysł jest obrona, poza tym miałam koszmarny weekend, a lista obowiązków wcale nie skraca się w magiczny sposób. Musisz wybaczyć, bo nie jestem w stanie usiąść i z marszu trzasnąć rozdziału, tak w kwadrans między obiadem a sprzątaniem ;)

      Usuń
    2. hehe :)

      miłego dnia :)

      Usuń
    3. Wzajemnie - miłego! :)

      Usuń

Z przyjemnością przeczytam Twoją opinię :)